Autor Wiadomość
telepath
PostWysłany: Pon 9:24, 02 Lip 2007    Temat postu:

To chyba historia życia jednego z redaktorów...
Bobol
PostWysłany: Nie 22:45, 01 Lip 2007    Temat postu: Re: Wstrząsające świadectwo uzależnienia od onanizmu!!!!

edi73 napisał:
Mam 33 lata, kochajacą Żonę i dwójke wspaniałych dzieci.

Jestem 100% erotomanem.

Odkryłem to tydzień temu - właśnie wtedy się do tego przed sobą przyznałem.

Przeczytałem w internecie historię życia pewnego mężczyzny - link: http://nadziejaocalenia.webpark.pl/historie.htm - i doznałem olśnienia! Jestem też erotomanem! Zdradzam moja Żonę, moją miłość - siedząc w pracy po godzinach i ogladajac seks w internecie. Do tego dochodzi onanizm.

W tej chwili jestem w szoku i nie jestem w stanie nic więcej o sobie napisać...

Dziękuję, za to że jest to forum. Proszę o wsparcie. Chcę przeżyć choćby jeden dzień w czystości. Adi73

Co to erotomania? Lepiej nie można tego opisać:
http://psychotekst.com/strona.php?nr=161
http://psychotekst.com/strona.php?nr=233

24 maj 2006r.
Ochłonąłem.
Postanowiłem syntetycznie ująć moja drogę.

Od czego zacząć? Wychowywałem się ze starszą o 9 lat siostrą. Tatę widziałem raz bądź dwa razy w miesiacu, bo pracował w innym mieście. Moja mama starając się nas odpowiednio wychować - była przez to nadopiekuńcza. W domu były kary cielesne. Było to chyba dla rodziców koniecznoscią - jak bowiem zapanować w domu jak jest jeden rodzic, a nie ma czasu na rozmowę z dziecmi...
Jak pamiętam od dzieciństawa nie układało sę pomiędzy mną a siostrą. W zasadzie to była ciagła walka o przeżycie - moja siostra bardzo często mnie biła, poniżała (miałem wtedy 7-10 lat). Czasem uciekałem do sąsiadki, czasem zamykałem się w łazience i czekałem na przyjście mamy. Śmieszne? Tragiczne. Poniżanie, straszenie, terror psychiczny na dziecku jakim przecież byłem, położyły się cieniem na moim postrzeganiu siebie.
Ok. 7 roku życia zaszło pewne zdarzenie. Moja mama weszła do łazienki kiedy sam się kąpałem i odkrywałem własną płeć. (Nie wiedziałem wtedy co to masturbacja i nie masturbowałem się. Dotykałem, oglądałem byłem zaciekawiony własnym peniskiem, ale nie wiedziałem co można jeszcze robić oprócz siusiania.) Mama zrobiła mi wielką awanturę, krzyczała, ze to co robię jest obrzydliwe, że się tym brzydzi...itp. Normalna sytuacja przeobraziła się w sytuację wyjątkową. Wzbudziło to we mnie w późniejszym wieku zainteresowanie tym aspektem życia. Do piątej klasy podstawówki nie miałem żanych problemów z masturbacją, bo nie wiedziałem co to jest. W czsie tzw. "czynu społecznego" ktoś z innej, starszej klasy stojąc na boku parodiował masturbację - tzn. udawałe że to robi trzymajac w reku kolbe kukurydzy i wykonuje "te ruchy". Jakiś czas później spróbowałem tak robic sam, no wiecie czym. To było coś nowego. Rozmawiałem o tym z kolegami w klasie i oni powiedzieli ze tak sie robi, ze to normalne. W 6 klsie ktoś do klasy przyniósł pierwszą pornografię. Widziałe to po raz pierwszy. Zacząłem się masturbować. Często, rzadziej, różnie. Nie oceniałem tego w kategoriach dobra czy zła. Nie wiedziałem że to grzech, że jest to szkodliwe. Ksiązki które czytałem wtedy mówiły, że w tym wieku to normalne, ze to przechodzi, że nie szkodzi, że pozwala na rozładowanie napięcia...

Nie byłem młodzieńcem zbyt religijnym. Dopiero w szkole średniej dowiedziałem się że to jest grzech. Nawróciłem sie. Ale zacząłem mieć poczucie wstydu i winy. Chodziłem do spowiedzi. Na studiach na rok podpisałem Krucjatę Wyzwolenia Człowieka ( http://www.kwc.oaza.pl/dokument.php?id=29 ) - przez rok nie piłem ani grama alkoholu - zrobiłem to aby zmniejszyc poczuie winy z powody onanizmu (a tak na marginesie, to nigdy nie miałem i nie mam problemu z alkoholem). Myślałem tak: jeżeli nie mogę przestać się onanizować to chociaż podejmę jakiś inny trud - stąd ta Krucjata.

Byłem idealistą. Wierzyłem w prawdziwą miłość, wierność. Zakochałem się bedąc na 3 roku studiów bez pamięci. Ona była maturzystką. Nie spaliśmy ze spobą, ba ja miałem swoje zasady - pożycie po ślubie, czystość przedmałżeńska (notabene moje zasady nie spowodowały że mogłem przestać to robić samemu). Nie, żeby miedzy nami nic nie było. Jak teraz na to patrzę to w zasadzie się wzajemnie onanizowaliśmy, bo jak to nazwać inaczej? Ale do pożycia nie doszło, choć ona chciała. Wielka Miłość nie trwała długo. nie będę wchodził w szczegóły, ale nikomu tego nie życze. Przeżyłem zawód, zostałem zdradzony przez nią z innym. Moja miłość - teraz widzę jak była niedojrzała i egoistyczna - przekształciła się w nienawiść. Nienawiść do niej, o siebie, do innych...

2 lata póżniej upadłem całkiem. To było dno. Spotykałem się z inną dziewczyną tylko dla seksu... Męczyłem się... sam ze sobą i z nią... Nie kochałem ją. To było odreagowanie po stracie...
kolejna deska do trumny...
Proszę, jeśli ktoś nie podjał z was jeszcze pożycia seksualnego, nich tego nie robi przed ślubem. Zwłaszcza jak jest uzależnony od masturbacji. Pożycie pogarsza tylko ten stan uzależnienia!!!
Trwało to ok 2 lat i zakończyłem ten "romans"... Naprawdę to co robiłem było żałosne. To jest we mnie do dziś, te wspomnienia, uporczywe, fantazje.
Nawróciłem się ponownie w 2000 roku...
Niedawno się ożeniłem. Moja Żona wie o moim problemie i o tamtej znajomości. Wybaczyła mi. Kocha mnie. Powiedziałem jej że chcę wyjść z tej masturbacji. Nie o wszystkich wpadkach jej mówię, ale o większości tak.
Ten nałóg jest zabójczy. Niszczy relacje między małżonkami. Widzę to w moim małżeństwie. Przez "to" zamykam sie na Żonę i osłabia się więź z nią. Każdy upadek, każda zdrada choćby przez oglądanie porno na internecie mnie od niej oddala. Jeżeli ktos jest w podobnej sytuacji do mnie to niech ratuje swoje małżeństwo i siebie!

Przepraszam, ze tak trochę chaotycznie o mnie. Pierwszy raz to piszę tak otwarcie. Polecam ksiażkę Carnes'a "Od,nałogu,do,miłości". Proszę o modlitwę i dziękuję za ciepłe słowa do mojego porzedniego postu. Pamiętam też o Was w swojej modlitwie.

PS: Na koniec jena rzecz najważniejsza: To Pan Bóg mnie uratował od całkowitej smierci! Dał mi Żonę , dzieci, nowy normalny dom. Bez Niego nic nie mogę wmoim życiu uczynić, bez Pana Boga nie jestem w stanie sam z siebie przeżyć jednego dnia w czystości...


O kurwa!
Ojciec Dyrektor
PostWysłany: Sob 20:36, 18 Lis 2006    Temat postu:

JAK SMIECI PORUSZAC TAKIE TEMATY NA TYM PLUGAWYM forumhfxgwrfafagvdzfgbdfzdbbdfbfxnb fbfdbrdfhgfxhxhfgxfjdgfjhg:evil: Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very MadEvil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very MadEvil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very MadEvil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very MadEvil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very MadEvil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very MadEvil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad :evil:evil: Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very MadEvil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad ?!?!?!?!?!??!?!?!?!?!? Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very MadEvil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very MadEvil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad ODPUS IM AK YSZ SATAN EVIL WONNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNN?????????
De Luxe
PostWysłany: Wto 20:39, 07 Lis 2006    Temat postu: Re: Wstrząsające świadectwo uzależnienia od onanizmu!!!!

edi73 napisał:
Mam 33 lata, kochajacą Żonę i dwójke wspaniałych dzieci.

Jestem 100% erotomanem.

Odkryłem to tydzień temu - właśnie wtedy się do tego przed sobą przyznałem.

Przeczytałem w internecie historię życia pewnego mężczyzny - link: http://nadziejaocalenia.webpark.pl/historie.htm - i doznałem olśnienia! Jestem też erotomanem! Zdradzam moja Żonę, moją miłość - siedząc w pracy po godzinach i ogladajac seks w internecie. Do tego dochodzi onanizm.

W tej chwili jestem w szoku i nie jestem w stanie nic więcej o sobie napisać...

Dziękuję, za to że jest to forum. Proszę o wsparcie. Chcę przeżyć choćby jeden dzień w czystości. Adi73

Co to erotomania? Lepiej nie można tego opisać:
http://psychotekst.com/strona.php?nr=161
http://psychotekst.com/strona.php?nr=233

24 maj 2006r.
Ochłonąłem.
Postanowiłem syntetycznie ująć moja drogę.

Od czego zacząć? Wychowywałem się ze starszą o 9 lat siostrą. Tatę widziałem raz bądź dwa razy w miesiacu, bo pracował w innym mieście. Moja mama starając się nas odpowiednio wychować - była przez to nadopiekuńcza. W domu były kary cielesne. Było to chyba dla rodziców koniecznoscią - jak bowiem zapanować w domu jak jest jeden rodzic, a nie ma czasu na rozmowę z dziecmi...
Jak pamiętam od dzieciństawa nie układało sę pomiędzy mną a siostrą. W zasadzie to była ciagła walka o przeżycie - moja siostra bardzo często mnie biła, poniżała (miałem wtedy 7-10 lat). Czasem uciekałem do sąsiadki, czasem zamykałem się w łazience i czekałem na przyjście mamy. Śmieszne? Tragiczne. Poniżanie, straszenie, terror psychiczny na dziecku jakim przecież byłem, położyły się cieniem na moim postrzeganiu siebie.
Ok. 7 roku życia zaszło pewne zdarzenie. Moja mama weszła do łazienki kiedy sam się kąpałem i odkrywałem własną płeć. (Nie wiedziałem wtedy co to masturbacja i nie masturbowałem się. Dotykałem, oglądałem byłem zaciekawiony własnym peniskiem, ale nie wiedziałem co można jeszcze robić oprócz siusiania.) Mama zrobiła mi wielką awanturę, krzyczała, ze to co robię jest obrzydliwe, że się tym brzydzi...itp. Normalna sytuacja przeobraziła się w sytuację wyjątkową. Wzbudziło to we mnie w późniejszym wieku zainteresowanie tym aspektem życia. Do piątej klasy podstawówki nie miałem żanych problemów z masturbacją, bo nie wiedziałem co to jest. W czsie tzw. "czynu społecznego" ktoś z innej, starszej klasy stojąc na boku parodiował masturbację - tzn. udawałe że to robi trzymajac w reku kolbe kukurydzy i wykonuje "te ruchy". Jakiś czas później spróbowałem tak robic sam, no wiecie czym. To było coś nowego. Rozmawiałem o tym z kolegami w klasie i oni powiedzieli ze tak sie robi, ze to normalne. W 6 klsie ktoś do klasy przyniósł pierwszą pornografię. Widziałe to po raz pierwszy. Zacząłem się masturbować. Często, rzadziej, różnie. Nie oceniałem tego w kategoriach dobra czy zła. Nie wiedziałem że to grzech, że jest to szkodliwe. Ksiązki które czytałem wtedy mówiły, że w tym wieku to normalne, ze to przechodzi, że nie szkodzi, że pozwala na rozładowanie napięcia...

Nie byłem młodzieńcem zbyt religijnym. Dopiero w szkole średniej dowiedziałem się że to jest grzech. Nawróciłem sie. Ale zacząłem mieć poczucie wstydu i winy. Chodziłem do spowiedzi. Na studiach na rok podpisałem Krucjatę Wyzwolenia Człowieka ( http://www.kwc.oaza.pl/dokument.php?id=29 ) - przez rok nie piłem ani grama alkoholu - zrobiłem to aby zmniejszyc poczuie winy z powody onanizmu (a tak na marginesie, to nigdy nie miałem i nie mam problemu z alkoholem). Myślałem tak: jeżeli nie mogę przestać się onanizować to chociaż podejmę jakiś inny trud - stąd ta Krucjata.

Byłem idealistą. Wierzyłem w prawdziwą miłość, wierność. Zakochałem się bedąc na 3 roku studiów bez pamięci. Ona była maturzystką. Nie spaliśmy ze spobą, ba ja miałem swoje zasady - pożycie po ślubie, czystość przedmałżeńska (notabene moje zasady nie spowodowały że mogłem przestać to robić samemu). Nie, żeby miedzy nami nic nie było. Jak teraz na to patrzę to w zasadzie się wzajemnie onanizowaliśmy, bo jak to nazwać inaczej? Ale do pożycia nie doszło, choć ona chciała. Wielka Miłość nie trwała długo. nie będę wchodził w szczegóły, ale nikomu tego nie życze. Przeżyłem zawód, zostałem zdradzony przez nią z innym. Moja miłość - teraz widzę jak była niedojrzała i egoistyczna - przekształciła się w nienawiść. Nienawiść do niej, o siebie, do innych...

2 lata póżniej upadłem całkiem. To było dno. Spotykałem się z inną dziewczyną tylko dla seksu... Męczyłem się... sam ze sobą i z nią... Nie kochałem ją. To było odreagowanie po stracie...
kolejna deska do trumny...
Proszę, jeśli ktoś nie podjał z was jeszcze pożycia seksualnego, nich tego nie robi przed ślubem. Zwłaszcza jak jest uzależnony od masturbacji. Pożycie pogarsza tylko ten stan uzależnienia!!!
Trwało to ok 2 lat i zakończyłem ten "romans"... Naprawdę to co robiłem było żałosne. To jest we mnie do dziś, te wspomnienia, uporczywe, fantazje.
Nawróciłem się ponownie w 2000 roku...
Niedawno się ożeniłem. Moja Żona wie o moim problemie i o tamtej znajomości. Wybaczyła mi. Kocha mnie. Powiedziałem jej że chcę wyjść z tej masturbacji. Nie o wszystkich wpadkach jej mówię, ale o większości tak.
Ten nałóg jest zabójczy. Niszczy relacje między małżonkami. Widzę to w moim małżeństwie. Przez "to" zamykam sie na Żonę i osłabia się więź z nią. Każdy upadek, każda zdrada choćby przez oglądanie porno na internecie mnie od niej oddala. Jeżeli ktos jest w podobnej sytuacji do mnie to niech ratuje swoje małżeństwo i siebie!

Przepraszam, ze tak trochę chaotycznie o mnie. Pierwszy raz to piszę tak otwarcie. Polecam ksiażkę Carnes'a "Od,nałogu,do,miłości". Proszę o modlitwę i dziękuję za ciepłe słowa do mojego porzedniego postu. Pamiętam też o Was w swojej modlitwie.

PS: Na koniec jena rzecz najważniejsza: To Pan Bóg mnie uratował od całkowitej smierci! Dał mi Żonę , dzieci, nowy normalny dom. Bez Niego nic nie mogę wmoim życiu uczynić, bez Pana Boga nie jestem w stanie sam z siebie przeżyć jednego dnia w czystości...


Wszystko fajnie, szkoda tylko że nie umiesz kłamać.

Masz 33 lata, tak? To może nie wiesz, ale tyle miał Chrystus, kiedy zmarł na krzyżu. Tak zwany wiek Chrystusowy. I połowa życia już za tobą. Very Happy
jtjfggjjffjfjfj
PostWysłany: Sob 9:32, 16 Wrz 2006    Temat postu:

mam roziązanie na twoje problemy:
| dsaf Skocz z mosstu
Love CDA
PostWysłany: Sob 22:24, 26 Sie 2006    Temat postu:

Gówno to kogo obchodzi idz do szopy i sie powies albo zmostu skocz a nie pisz jakis bzdetów o swoim zyciu na forum "antyfanów CDA"
Gość
PostWysłany: Czw 15:36, 10 Sie 2006    Temat postu:

chcesz o tym pogadac?
edi73
PostWysłany: Czw 15:19, 15 Cze 2006    Temat postu: Wstrząsające świadectwo uzależnienia od onanizmu!!!!

Mam 33 lata, kochajacą Żonę i dwójke wspaniałych dzieci.

Jestem 100% erotomanem.

Odkryłem to tydzień temu - właśnie wtedy się do tego przed sobą przyznałem.

Przeczytałem w internecie historię życia pewnego mężczyzny - link: http://nadziejaocalenia.webpark.pl/historie.htm - i doznałem olśnienia! Jestem też erotomanem! Zdradzam moja Żonę, moją miłość - siedząc w pracy po godzinach i ogladajac seks w internecie. Do tego dochodzi onanizm.

W tej chwili jestem w szoku i nie jestem w stanie nic więcej o sobie napisać...

Dziękuję, za to że jest to forum. Proszę o wsparcie. Chcę przeżyć choćby jeden dzień w czystości. Adi73

Co to erotomania? Lepiej nie można tego opisać:
http://psychotekst.com/strona.php?nr=161
http://psychotekst.com/strona.php?nr=233

24 maj 2006r.
Ochłonąłem.
Postanowiłem syntetycznie ująć moja drogę.

Od czego zacząć? Wychowywałem się ze starszą o 9 lat siostrą. Tatę widziałem raz bądź dwa razy w miesiacu, bo pracował w innym mieście. Moja mama starając się nas odpowiednio wychować - była przez to nadopiekuńcza. W domu były kary cielesne. Było to chyba dla rodziców koniecznoscią - jak bowiem zapanować w domu jak jest jeden rodzic, a nie ma czasu na rozmowę z dziecmi...
Jak pamiętam od dzieciństawa nie układało sę pomiędzy mną a siostrą. W zasadzie to była ciagła walka o przeżycie - moja siostra bardzo często mnie biła, poniżała (miałem wtedy 7-10 lat). Czasem uciekałem do sąsiadki, czasem zamykałem się w łazience i czekałem na przyjście mamy. Śmieszne? Tragiczne. Poniżanie, straszenie, terror psychiczny na dziecku jakim przecież byłem, położyły się cieniem na moim postrzeganiu siebie.
Ok. 7 roku życia zaszło pewne zdarzenie. Moja mama weszła do łazienki kiedy sam się kąpałem i odkrywałem własną płeć. (Nie wiedziałem wtedy co to masturbacja i nie masturbowałem się. Dotykałem, oglądałem byłem zaciekawiony własnym peniskiem, ale nie wiedziałem co można jeszcze robić oprócz siusiania.) Mama zrobiła mi wielką awanturę, krzyczała, ze to co robię jest obrzydliwe, że się tym brzydzi...itp. Normalna sytuacja przeobraziła się w sytuację wyjątkową. Wzbudziło to we mnie w późniejszym wieku zainteresowanie tym aspektem życia. Do piątej klasy podstawówki nie miałem żanych problemów z masturbacją, bo nie wiedziałem co to jest. W czsie tzw. "czynu społecznego" ktoś z innej, starszej klasy stojąc na boku parodiował masturbację - tzn. udawałe że to robi trzymajac w reku kolbe kukurydzy i wykonuje "te ruchy". Jakiś czas później spróbowałem tak robic sam, no wiecie czym. To było coś nowego. Rozmawiałem o tym z kolegami w klasie i oni powiedzieli ze tak sie robi, ze to normalne. W 6 klsie ktoś do klasy przyniósł pierwszą pornografię. Widziałe to po raz pierwszy. Zacząłem się masturbować. Często, rzadziej, różnie. Nie oceniałem tego w kategoriach dobra czy zła. Nie wiedziałem że to grzech, że jest to szkodliwe. Ksiązki które czytałem wtedy mówiły, że w tym wieku to normalne, ze to przechodzi, że nie szkodzi, że pozwala na rozładowanie napięcia...

Nie byłem młodzieńcem zbyt religijnym. Dopiero w szkole średniej dowiedziałem się że to jest grzech. Nawróciłem sie. Ale zacząłem mieć poczucie wstydu i winy. Chodziłem do spowiedzi. Na studiach na rok podpisałem Krucjatę Wyzwolenia Człowieka ( http://www.kwc.oaza.pl/dokument.php?id=29 ) - przez rok nie piłem ani grama alkoholu - zrobiłem to aby zmniejszyc poczuie winy z powody onanizmu (a tak na marginesie, to nigdy nie miałem i nie mam problemu z alkoholem). Myślałem tak: jeżeli nie mogę przestać się onanizować to chociaż podejmę jakiś inny trud - stąd ta Krucjata.

Byłem idealistą. Wierzyłem w prawdziwą miłość, wierność. Zakochałem się bedąc na 3 roku studiów bez pamięci. Ona była maturzystką. Nie spaliśmy ze spobą, ba ja miałem swoje zasady - pożycie po ślubie, czystość przedmałżeńska (notabene moje zasady nie spowodowały że mogłem przestać to robić samemu). Nie, żeby miedzy nami nic nie było. Jak teraz na to patrzę to w zasadzie się wzajemnie onanizowaliśmy, bo jak to nazwać inaczej? Ale do pożycia nie doszło, choć ona chciała. Wielka Miłość nie trwała długo. nie będę wchodził w szczegóły, ale nikomu tego nie życze. Przeżyłem zawód, zostałem zdradzony przez nią z innym. Moja miłość - teraz widzę jak była niedojrzała i egoistyczna - przekształciła się w nienawiść. Nienawiść do niej, o siebie, do innych...

2 lata póżniej upadłem całkiem. To było dno. Spotykałem się z inną dziewczyną tylko dla seksu... Męczyłem się... sam ze sobą i z nią... Nie kochałem ją. To było odreagowanie po stracie...
kolejna deska do trumny...
Proszę, jeśli ktoś nie podjał z was jeszcze pożycia seksualnego, nich tego nie robi przed ślubem. Zwłaszcza jak jest uzależnony od masturbacji. Pożycie pogarsza tylko ten stan uzależnienia!!!
Trwało to ok 2 lat i zakończyłem ten "romans"... Naprawdę to co robiłem było żałosne. To jest we mnie do dziś, te wspomnienia, uporczywe, fantazje.
Nawróciłem się ponownie w 2000 roku...
Niedawno się ożeniłem. Moja Żona wie o moim problemie i o tamtej znajomości. Wybaczyła mi. Kocha mnie. Powiedziałem jej że chcę wyjść z tej masturbacji. Nie o wszystkich wpadkach jej mówię, ale o większości tak.
Ten nałóg jest zabójczy. Niszczy relacje między małżonkami. Widzę to w moim małżeństwie. Przez "to" zamykam sie na Żonę i osłabia się więź z nią. Każdy upadek, każda zdrada choćby przez oglądanie porno na internecie mnie od niej oddala. Jeżeli ktos jest w podobnej sytuacji do mnie to niech ratuje swoje małżeństwo i siebie!

Przepraszam, ze tak trochę chaotycznie o mnie. Pierwszy raz to piszę tak otwarcie. Polecam ksiażkę Carnes'a "Od,nałogu,do,miłości". Proszę o modlitwę i dziękuję za ciepłe słowa do mojego porzedniego postu. Pamiętam też o Was w swojej modlitwie.

PS: Na koniec jena rzecz najważniejsza: To Pan Bóg mnie uratował od całkowitej smierci! Dał mi Żonę , dzieci, nowy normalny dom. Bez Niego nic nie mogę wmoim życiu uczynić, bez Pana Boga nie jestem w stanie sam z siebie przeżyć jednego dnia w czystości...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group